|
|
Byron Nelson
Byron Nelson twierdzi, że turniej Masters(1937) był najważniejszym turniejem, w którym kiedykolwiek wziął udział i najlepszym jego występem. Nelson z Masters (1937) wrócił do domu z czekiem na 1.500$ i przydomkiem „Lord Byron”. 11 maja 2006 roku przed turniejem BEAR, Byron Nelson zgodził się na kilkuminutową rozmowę o najważniejszym momencie w jego wspaniałej karierze. Wyglądał bardzo słabo i był podłączony do przenośnego urządzenia ułatwiającego oddychanie. Nie pamiętam, czy opowiadał zwięźle na zadawane pytania, ale to jest bez znaczenia, bo jego umysł był niesamowicie bystry, a jego zdolność do dostarczania szczegółów zadziwiająca. Kiedy poruszyłem temat o turnieju Masters(1937) jego oczy rozszerzyły się, a ręce poruszyły, jak gdyby chciał stawiać znaki interpunkcyjne. Moje pierwsze poważne zwycięstwo i najważniejszy turniej, który kiedykolwiek wygrałem, tak powiedział Nelson, który przed przejściem na emeryturę w wieku 34 lat wygrał jeszcze cztery inne poważne turnieje. Grałem w Augusta National w 1935 i w 1936, i grałem nawet dobrze. Jednak w 1937 roku grałem znacznie lepiej. To zwycięstwo dało mi ogromny impuls jeśli chodzi o pewność siebie i dalszą moją karierę. Mogę powiedzieć, że pierwsza runda Masters w tamtym roku, była najlepszą moją rundą, jaką kiedykolwiek rozegrałem. Osiągałem każdy green według następującego schematu (każdy par 3 – green w jednym uderzeniu, każdy par 4 – green w dwóch, każdy par 5 – green w trzech). Grałem wtedy razem z Paulem Runyanem, który po tej rundzie powiedział mi „Zrobiłeś dzisiaj coś, o czym myślałem, że nigdy czegoś takiego nie zobaczę. Ty nigdy nie pudłujesz”. W otwierającej rundzie turnieju Masters Nelson osiągnął wynik 66 uderzeń. Wynik ten poprawił dopiero Ray Floyd, który w 1976 roku uzyskał 65 uderzeń. Jednak po dwóch następnych rundach sytuacja uległa zmianie. Nelson uzyskał odpowiednio 72 i 75 uderzeń, co po 54 dołkach plasowało go 4 uderzenia za Ralphem Guldahl. Od tego momentu rozpoczęła się pasjonująca walka. Walczyłem ze wszystkich sił, ale to samo robił Ralph. Byłem trzy uderzenia za nim i wtedy ktoś powiedział mi że Ralph miał teraz birdie na dołku numer 10. Wiedziałem, że muszę przyspieszyć mój pościg za nim i wtedy puttem z około 15 metrów także osiągnąłem birdie. Człowiek, z którym byłem w parze, Wiffy Cox, skomentował to uderzenie słowem „dzieciak”, co zachęciło mnie do dalszej gry. Na 11 dołku osiągnąłem para i kiedy szedłem na tee dołka 12 zobaczyłem uderzającego Ralpha, którego piłeczka wpadła wprost do wody na trudnym dołku o par 3. Znasz te gazetowe kreskówki? Kiedy widzisz żarówkę nad głową bohatera, kiedy wpada na jakiś genialny pomysł? To byłem ja. Wiedziałem, że muszę się bardzo postarać, by nie popełnić żadnego błędu. I zrobiłem to. Ralf ten dołek zakończył w 5 uderzeniach , a ja 6-ironem i puttem z odległości 6 stóp osiągnąłem birdie. Na 13 dołku, kuszącym par 5, Guldhal ponownie trafił do wody i skończył ten dołek w 6 uderzeniach. Nelsona drive był dobry i jego samopoczucie stawało się coraz lepsze. Teraz zastanawiał się, czy grać agresywnie na green, czy raczej zagrać bezpieczniejszą piłkę. Był on bardzo religijnym człowiekiem, wzniósł się ponad natchnienie, „Stań tam na fairwayu 13” zawołał. Jednak pomyślałem sobie, ‘Pan nienawidzi tchórzostwa’, raczej zagram bezpiecznie. Użyłem 3-wooda i uderzyłem w lewo, ponad zatoczkę i piłka wylądowała w pobliżu grena, jakieś 20 stóp od niego. Czy zostałem nagrodzony za swoją odwagę? Nie wiem o tym, ale modliłem się o chipa na eagle, dzięki któremu udało mi się wyprzedzić Ralpha już o 3 uderzenia. Następne dołki ukończyłem z wynikiem par. Ralph także, tylko na 15 dołku miał birdie. W konsekwencji wygrałem z nim o 2 uderzenia, z 32 uderzeniami w ostatnich 9 dołkach. W tej rundzie miałem 70 uderzeń, Ralph miał ich 76. Pierwszy raz w swojej karierze poczułem, że moja gra może radzić sobie ze stresowymi sytuacjami. Wtedy nie było zielonej kurtki dla zwycięzcy Masters. Nelson zamiast tego otrzymał złoty medal od samego Bobbiego Jonesa. W szatni spotkał się ze znanym dziennikarzem sportowym, O.B. Keelerem. O.B powiedział mi, że przypomniałem mu poemat Lorda Byrona w czasie klęski Napoleona pod Waterloo. Odpowiedziałem mu: Nie słyszałem za wiele o Lordzie Byronie, ale z tego co wiem był on strasznym pijakiem i umarł w młodym wieku. Ja przez całe swoje życie nie piłem alkoholu, ale mój ojciec nazwał mnie John Byron, ponieważ jego matka lubiła prace Lorda Byron i ja byłem Johnem Byronem Juniorem. Mimo wszystko następnego dnia nagłówek artykułu Kellera brzmiał „Lord Byron wygrał Masters”. Tak oto właśnie otrzymałem przydomek Lord Byron. Za zwycięstwo w turnieju zainkasowałem 1.500$. Dwa tygodnie wcześniej podjąłem się pracy w Reading CC w Pensylwani za gwarantowaną pensję 3.750$. Dzięki temu nie musiałem już więcej pożyczać pieniędzy od rodziców mojej żony. To także polepszyło znacząco mój nastrój, gdy walczyłem w turnieju Masters w 1937 roku, bo wiedziałem, ze mam dobrą pozycję w Reading. Jednak to nie zmieniło tego, co czułem po zwycięstwie w tym turnieju. Masters był wspaniałym turniejem. Wtedy nie myśleliśmy, że tak zmieni się ten turniej w przyszłości. Bilety były w cenie około 3 dolarów i nie było zbyt wielu ludzi w galeriach, zupełnie inaczej niż dzisiaj. Masters 1937 znaczy dla mnie dosłownie wszystko. To, czy te kilka minut z Lordem Byronem było jego ostatnim wywiadem jest zupełnie nieważne. Nelson spytał się mnie, czy już mam wystarczająco dużo materiału i wtedy mi podziękował. 26 września 2006 roku Byron Nelson zmarł, mając 94 lata. W panteonie dżentelmenów golfa zasłużył na złoty medal. Tłum. Tomasz Kamiński Red. Jolanta Kolano
|
|