Wakacje z golfem

ImageSześciu pisarzy opowiada o swoich ulubionych wakacyjnych golfowych wypadach.

Gwiazda Polarna
Richard Smith


Suttons Bay, Michigan – Nie sposób pomylić małą, krętą drogę dojazdową prowadzącą przez wiśniowy sad z Magnolia Lane i pola golfowe tuż za nią z Augusta National. Dla niektórych z nas, pierwsza podróż każdego lata do klubu Leelanau ma podobną moc przywoływania wspomnień i wyzwalania radości. Droga wyrzeźbiona w piaszczystych zboczach półwyspu Leelanau – który wygląda jak mały palec rękawiczki stanu Michigan – wije się pomiędzy sosnowymi lasami i co jakiś czas dostarcza widoków na wody zatoki Grand Traverse.

Przede wszystkim, klub zapewnia ciepłe powitanie golfistom, którzy wracają tu każdego roku ze swoimi rodzinami na kilka idyllicznych tygodni w północnych lasach. A ciepłe powitanie wygląda tak: “Chłopcy wrócili!” wrzeszczy starter - facet z potężnym torsem zawodnika futbolu amerykańskiego, który brzmi jak betoniarka. To typ faceta, do którego zwracasz się Trenerze, jeszcze zanim przeczytasz jego identyfikator. “ Jak sie pospieszycie”, mówi Trener, “ Dam wam dziesiątkę i będziecie mieć z górki.”

Dokoła jest kilka niezłych pól golfowych- Bay Harbor, Arcadia Bluffs, The Bear w Grand Traverse Resort – świetnie się na nich gra, ale trochę za dużo w nich blichtru. Klub Leelanau na farmie Bahle ( jego oficjalna nazwa) nie jest taki pretensjonalny. Jest całkiem dobrze utrzymany jak na mały, rodzinny interes , ale nie wymuskany. Siedziba klubu ma tylko sześć stolików. A sklep golfowy? Cóż, jest niewiele większy od garderoby.

Ale w Leelanau mają za to: bardzo miłą obsługę i kilka ładnych dołków. Widok z rzutni numer 2 na zawsze wyrył się w mojej pamięci: sto stóp prosto w dół do toru, który wznosi się powoli przez sosnowy lasek do pochyłego, dwurzędowego greenu z bezkresnym horyzontem w oddali. Albo numer 4: 202 jardów poprzez staw aż do kolejnej ostro wzniesionej rzutni. Albo numer13: rozległy par 4 flanked po lewej stronie sadu, (czereśnie cierpkie, słodkie albo Queen Anne, w zależności od miesiąca) skąd często muszę wyciągać Marka, mojego poplamionego sokiem, maratońskiego partnera. Pole ciągnie się tak do osiemnastki, uciekając w lewo, potem wzgórzem aż do blind pin, świetnego dołka do końcowej rozrywki.

Moją jedyną wadą do której się przyznaje, jest wstępowanie do zbyt wielu klubów golfowych. Na szczęście na mojej liście znajduje się też kilka legendarnych.

Chłód wybrzeża
Gary Fisketjon


Salem, Oregon – Jako Norweg z pochodzenia, urodzony i wychowany w stanie Oregon, uwięziony na dwie dekady na Manhattanie aż do momentu niedorzecznego zakupu farmy w Nashville, mam prostą receptę na wakacyjną grę w golfa: wszędzie byle nie w Tennessee, gdzie od Dnia Pamięci do Święta Pracy, o ile nie dłużej, jest tak gorąco i wilgotno, że bez klimatyzacji można umrzeć we własnym salonie. I chociaż nie cierpię grać z wózka, to lepsze niż ugotowanie się albo utonięcie w kałuży własnego potu.  
Dlatego wracam myślami do Stanu Bobrów (Oregon), którego klimat wydawał mi się  nieznośny jako miejscowemu – ciągle padało, od Haloween do Wielkanocy. Za to w porze letniej Oregon może poszczycić się bezkonkurencyjną pogodą dla golifistów: sucho, słonecznie, niewiele ponad 80 stopni F.

Wszyscy wiedzą o Bandon Dunes, i mają rację, uważając je za prawdopodobnie najlepsze miejsce wśród wiejskich okolic na grę w golfa. Mniej ludzi wie o Pumpkin Ridge, niedaleko Portland, gdzie Tiger Woods wygrał swoje trzecie U.S. Amateur, i gdzie dwie osiemnastki przy Bob Cupp są takiego samego wysokiego standardu jak wspaniałe Crosswater nad Cascades w okolicy Bend. Ale dla mnie strony rodzinne to Salem, 40 mil na południe od Portland, i klub golfowy Salem, którego członkiem chciałem być już od dziecka. Pat Fitzsimons był jego członkiem, i zanim Fred Couples pojawił się w Seattle, Fitzsimons opanował grę na północnym zachodzie; jego karta z 58 punktami wisi oprawiona w ramkę w siedzibie klubu. Gra w golfa jest tam dokładnie taka jaką być powinna: demokratyczna, w przystępnej cenie i przyjemna, z pierwszą i dziesiątą rzutnią dokładnie otoczonymi żywopłotem i drzewami, położonymi przy ganku restauracji, z torem wyciętym pomiędzy rozległymi stanowiskami jodły i debów, które pożerają piłki i pomagają udoskonalać niskie uderzenia.
Pole zostało zbudowane w 1928 roku przez Ercela Kay, znanego amatora, i nadal jest własnością jego rodziny. Położone niedaleko rzeki, która zalewa je od czasu do czasu, jest kwintesencją krajobrazu doliny Willamette.

Latem gra jest szybka i krótsza niż 6,230 jardów od ostatnich rzutni z pięcioma osiągalnymi par 5, co wynika z problemów z wszechobecnymi drzewami; przy jedenastce z dogleg po prawej długi drajv zakończony jest starym sadem z jabłonkami, który jest widoczny też z czwórki i zahacza o siódemkę.
Widoki dookoła zapierają dech w piersiach, a moja niegrająca w golfa żona uwielbia tędy spacerować. Przy odrobinie szczęścia pociąg zatrąbi przy finałowym dołku. Jeśli nie, pozostaje ci podziwianie gniazd rybołowów i zamówienie stolika na zewnątrz, żeby móc sie rozkoszować najlepszymi widokami i najlepszym jedzeniem w stolicy, popijając je lokalnym pinot noir.   

W zeszłym roku, przejeżdżający tędy w sierpniu kolega z Tennessee był tak oczarowany, że zastanawiał się nad możliwością dzierżawy na lato (twierdził, że nigdy się tak dobrze nie bawił).
Można spędzić tutaj cały dzień aż do zmroku. I obserwować, jak noc zapada na torach, które aż proszą się, żeby grać w tych idealnych warunkach.


Duchy z Gullane
William Boyd


EAST LOTHIAN,SZKOCJA
– Największym problemem podczas wakacyjnej gry w golfa jest dla mnie unikanie upałów. Tęsknie za świeżym, chłodnym powietrzem nawet w słoneczne dni. Ta zachcianka nieubłaganie prowadzi mnie do Szkocji, do nadmorskich pól golfowych. Grałem na wielu nadmorskich polach golfowych w okolicach East Lothian i Fife, ale moim ulubionym jest  Gullane No. 1, około pół godziny drogi samochodem na wschód od Edynburga.  

Zaczynałem od noszenia kijów golfowych mojemu ojcu, później wielokrotnie sam przyjeżdżałem tu grać. Na południowym  wybrzeżu zatoki Forth jest wiele zachwycających pól, na przykład:  Longniddry, Kilspindie, Gullane i North Berwick. Trudno jest wybierać spośród nich, ponieważ wszystkie oferują podobne, przyjemne doświadczenie gry w golfa tuż nad szkockim morzem.
Gullane (wymawiane: "gullen") jest typowym, nadmorskim polem golfowym. Płaskie, wąskie tory,  z niewielką ilością drzew, z twardymi, przydługimi źdźbłami trawy, które mogą uwięzić kij i nieprzeniknionymi połaciami janowca i kolcolistu. Poza granicami pola golfowego rozciagają się szerokie, piaszczyste plaże osadzone w płytkich zatokach.

Faworyzuję Gullane nieznacznie od pozostałych pól, głównie z powodu spektakularnego widoku z siódmej rzutni (398 jardowa Queen's Head). W bezchmurne dni panorama jest zachwycająca: można podziwiać widok z północnego wylotu zatoki Forth aż do Fife, odległe o 10 mil Kirkcaldy  i Leven oraz East Wemyss, a na zachodzie widok na Edynburg w oddali.
Nie ma wątpliwości, że od strony zatoki będzie wiała zimna bryza, szybko przeganiająca chmury, i utrzymująca niską temperaturę. Przez nią trzeba też nieco wyostrzyć umiejętności, żeby poradzić sobie z niektórymi wyzwaniami nadmorskich pól: piłkę trzeba uderzać tak nisko jak to możliwe, nieustannie uciekając się do pitch-and-run, próbując uniknąć głębokich przeszkód w formie przerażających klifów i mając nadzieję, że rozpoznasz greeny wśród falujących konturów.   

Klub golfowy Gullane został założony w 1882 roku - w roku, w którym urodziła się Virginia Woolf a Robert Ford zamordował Jesse James'a. Pole nr 1 (są też dwa inne, prawie tak samo sędziwe) cieszy się więc dużym poważaniem. Dodatkowym dreszczykiem emocji jest, podczas gry na Gullane, wyobrażanie sobie dziewiętnastowiecznych golfistów próbujących zaliczyć te same dołki. Właściwie, według archiwalnych akt, na polach East Lothian grywano w golfa już ponad 300 lat temu. Golfowe duchy są więc starsze niż ci się wydaje.


Pokój, miłość, golf
James W. Seymore



Cztery lata temu moja córka oświadczyła, że chce uczęszczać – właściwie ubiegać się o przyjęcie – tylko na jedna uczelnię: Uniwersytet Naropa w Boulder, maleńką uczelnię w stylu New Age i jedną z niewielu związanych z Buddystami w Stanach Zjednoczonych.

Odpowiedziałem wymijająco, ale pomyślałem: "Po moim trupie!". Krótko mówiąc, skończyła studia na Uniwersytecie Naropa rok temu.

Odbyłem wiele podróży do pełnego aromaterapii miasta Boulder i, oprócz tego, o czym uświadomiła mnie córka - medytacja jest fajną zabawą i pomaga pozbyć się stresu, dowiedziałem się, że w okolicy Denver/ Boulder jest mnóstwo świetnych, publicznych pól golfowych.

Pole The Dunes w Klubie golfowym Riverdale jest jednym z pierwszych na mojej liście. Zaprojektowane przez Pete'a and Perry'ego Dye pole w stepowym mieście Brighton, około 20 mil na wschód od Boulder, ma 7.067 jardów i zapewnia wyzwania typowe dla projektów Dye przy każdym dołku. Przeszkody wodne wchodzą w grę przy dziewięciu z nich.

Ci którzy wolą łatwiejszą przechadzkę powinni wypróbować siostrzane pole the Dune's – Knolls, rozległą osiemnastkę z widokami na duże domy, które przycupnęły po królewsku na szczytach zwiędłych wzgórz  i głowy szybów naftowych pochylające się nad pastwiskami.

Jeśli wybierze się odpowiedni moment, można połączyć osiemnastkę z wizytą na rodeo w sąsiednim  Adams County  Fairgrounds.

Prawdopodobnie najbardziej niezwykłe pole w okolicy to Klub Golfowy Fossil Trace w Golden Fossil Trace ogłasza się jako “Rozwijające się od 64 milionów lat” i ma na to dowody.

Frontowa dziewiątka to dobra zabawa ze ślepymi uderzeniami i dziwnymi dołkami w dół zbocza, oszpecona nieco przez niepożądane linie elektroenergetyczne i więzienie, którego widok towarzyszy wielu dołkom. Druga dziewiątka jest wysublimowana i niezapomniana.

Zbudowana na starym kamieniołomie, darze dla kraju, z wieloma greenami osadzonymi w dolinach - wszystkie interesujące i rzucające wyzwania. Popisowym dołkiem jest bez wątpienia dwunastka na 585 jardzie, z wznoszącymi się kamiennymi monolitami rozdzielającymi tor. Po lewej stronie dwunastki znajdują się skamieliny od których pole wzięło swoją nazwę: skamieniałe szczątki paproci, roślin i pterodaktyla.   

Boulder
ma wszelkie warunki żeby golfową wycieczkę uczynić niezapomnianą. Najbardziej luksusowym miejscem w którym można się zatrzymać jest St. Julien Hotel & Spa, chociaż nieco tańszy Marriott ma podobne warunki i wspaniałą, troskliwą obsługę. Najlepszą lokalną restauracją jest Frasca, światowej klasy włoska restauracja, której nie da się zapomnieć. Nie można też ominąć  The Kitchen – fantastyczne śniadania i świeże, naturalne, lokalne mięsa serwowane na lunch i obiad. Potrzebujesz kuracji wzmacniającej? Wypróbuj bar tlenowy Tonic na dziesiątej ulicy.
Nie myśl o licznych tatuażach i piercingach innych klientów. Jesteś w Boulder! Oddychaj głęboko tlenem i eliksirami. Może zaczniesz lepiej grać.

 

tłum. Anna Ciszak

źródło: Golf Digest

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie