Czarna lista Darren'a Clarke'a

ImageNa twarz Darren’a Clarke’a powrócił zawadiacki uśmiech.” Podejście Clarke’a „pracuj ciężko, graj ostro”  uczyniło z niego jednego z najbardziej ujmujących graczy, golfista ludzi, który nie zaskoczyłby cię szczególnie gdyby wkroczył do twojego lokalnego baru i postawił ci kolejkę.

Kiedy jego żona – Heather zmarła na raka w 2006, jego fani opłakiwali ją razem z nim. Kiedy Nick Faldo odmówił Clarke’mu, dwukrotnemu zwycięzcy z 2008, miejsca w drużynie na Puchar Ryder’a, jego publika zawrzała. Mimo wszystko, Clarke przetrwał. I chociaż ciągle przystosowuje się do życia jako wdowiec i samotny ojciec dwóch synów, to jak twierdzi jego świat zaczął wracać „na prostą”. Tak jak jego gra. „Jest we mnie jeszcze dużo zwycięstw,” mówi. „Jestem daleki od bycia skończonym.”

Bycie wyłączonym z mistrzostw Ryder Cup, po raz pierwszy od 1995 roku, musiało zaboleć.

Oglądałem każde uderzenie w telewizji a na laptopie miałem włączoną uaktualnianą na żywo punktację. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy jak dobrze jest oglądać. Chociaż było ciężko musieć siedzieć bezczynnie.

Czy, po dwukrotnym zwycięstwie w 2008 myślałeś, że stałeś się jednym z dwóch kandydatów na kapitana według Faldo?

Najbardziej żałowałem, że nie grałem na tyle dobrze, żeby zakwalifikować się automatycznie. Ale miałem poczucie, że mam dużą szansę żeby zostać wybranym. Zwłaszcza, wiedząc, co kapitan powiedział wcześniej, że planuje wybierać ludzi biorąc za kryterium formę, w jakiej są zawodnicy a nie ich miejsce w rankingu. To bardzo jednoznaczne. Tak powiedział. Oczywiście wygranie przeze mnie holenderskiego [KLM] Open tydzień przed tym jak nabór do jego drużyny został zakończony to świetne wyczucie czasu. Oczywiście sposób, w jaki wygrałem też się liczy.  Szedłem łeb w łeb z Henrikiem [Stenson’em], jednym z najlepszych graczy na świecie, I wygrałem czterema uderzeniami. Pomyślałem, więc, że zrobiłem wystarczająco, żeby zostać wybrany. Ale, jak wiesz, Nick zrobił po swojemu, tak to już jest. Zawsze tak robił, robi i będzie robił.

Plotka głosi, że trzymasz listę nazwisk, ludzi, którzy nadepnęli ci na odcisk - twoja Czarną Listę, to prawda?

Ach, tak [uśmiecha się]. Czarna Lista. Wcale nie ma na niej, aż tak wielu osób. Jest kilku, którzy przekroczyli granicę, i jeśli uznam, że było to nieuzasadnione to dam im znać. My golfiści jesteśmy nagradzani za dobrą grę i mamy dobrą prasę. Ale mamy też masę złej prasy. W porządku; to część naszej pracy. Jeśli grałem jak fiut to zasługuje na to żeby mnie obsmarować. Ale jeśli kilku z nich robi sobie wycieczki osobiste i mówi rzeczy, które są nieprawdziwe bez powodu, wtedy robię wyjątek. Postępuje dość fair. Każdy z nas ma robotę do wykonania. Ale jest granica.

Czy można zostać skreślonym z Czarnej Listy?

Wybaczam, z czasem.

Czy to ty zwracasz się do grzeszników, czy sami muszą cię odszukać?

Sami się dowiedzą [uśmiecha się].

Czy istnieje rzeczywista czarna lista?

Nie, wszystko jest tutaj [pokazuje na swoją głowę]. I nie ma tam, aż tak wielu nazwisk. Są tylko dwa.

Więc nazwij i zawstydź ich.

Oni wiedzą, o kogo chodzi. I to wystarczy [śmieje się].

Masz czterdziestkę. Jesteś zadowolony ze swoich osiągnięć?

Miałem nadzieję, że do tego etapu będę miał na koncie więcej wygranych turniejów. Ale wiesz, Heather zachorowała właśnie wtedy, gdy dużo wygrywałem. Nie używam jej choroby jako usprawiedliwienia. Ale faktem jest, że moja uwaga była głównie skupiona na jej zdrowiu.

Czy twoje cele, zmieniły się przez ostatnie kilka lat, odkąd Heather zmarła?
Ciągle chce wygrywać, więc nie. Nie zmieniły się.

Ile zajął ci powrót do normalnego życia po tym jak zmarła?

Co jest normalne? Ciągle nie jest normalnie. Nie może być normalnie, jeśli nie masz matki swoich dzieci i swojej żony w domu. Dopiero na początku tego roku zacząłem wychodzić na prostą. Dużo czasu minęło. Były też mroczne momenty. Bóg wie, że było mi ciężko, ale dla chłopców to wszystko było jeszcze gorsze. Trudno było sobie z tym poradzić. Nagle stałem się w stu procentach odpowiedzialny za dwójkę moich dzieci. Musiałem zacząć podejmować wszystkie decyzje dotyczące chłopców. Na szczęście miałem do pomocy Eddie’go i Alice, parę z Czech, która mieszkała z nami ponad dziesięć lat, odkąd Heather i ja przeprowadziliśmy się do Anglii. Mieszkają w przybudówce i znają chłopców od maleńkości. Bez nich i bez mojej rodziny nie mógłbym robić tego, co robię. Podejmowanie codziennych decyzji dotyczących chłopców było wstrząsem dla całego porządku. Nie zdajesz sobie sprawy ile żony mają do roboty, dopóki sam nie musisz tego zrobić.

Byłeś wściekły?

Możliwe. Każdy by był. Wiesz, dlaczego Heather? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? A na to nie ma odpowiedzi.

Ciągle uważasz, że British Open to twoja największa szansa na zdobycie Wielkiego Szlema?

Prawdopodobnie ze względu na moją sympatię do tego pola golfowego. Zawsze je lubiłem, dorastając grałem na Royal Portush i wszystkich irlandzkich polach golfowych. Wydaje się, że to pole powinno najbardziej odpowiadać mojemu stylowi gry.

A jeśli nigdy nie zdobędziesz Wielkiego Szlema?

To będzie rozczarowanie, zawsze uważałem, że mam wystarczająco dużo talentu żeby to osiągnąć. Ale możliwe, że nie byłem tak odporny psychicznie, jak powinienem być. I myślę, że wiele osób to potwierdzi. Jestem dość niecierpliwy. Chce, żeby rzeczy były zrobione na wczoraj. A jeśli nie są, to, dlaczego nie? Zdaję sobie z tego sprawę i staram się być bardziej cierpliwy. Od czasu do czasu wygrywam [uśmiecha się]. Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby spróbować zdobyć Wielkiego Szlema. Gdybym był psychicznie tak wytrzymały jak Padraig [Harrington], poszłoby mi dużo lepiej.

Czy zaczynałeś z ambicjami, żeby być numerem jeden?

Nie, nie myślałem o tym, że chce być numerem jeden. 1. Zacząłem, bo gra sprawiała mi przyjemność i byłem w nią dość dobry. Chciałem być profesjonalnym graczem, który podróżuje po świecie i stara się wygrywać turnieje. I wydaje mi się, że to mi się udało. W epoce Tiger’a Woods’a, w której grałem, bycie numerem jeden było praktycznie nieosiągalne. Tiger wniósł tak wiele do gry, jak mało, kto. Nagrody pieniężne, o które gramy i jakość wszystkiego w golfie jest bezpośrednio powiązana z Tiger'em. Sprawił, że trudniej jest wygrywać, ale jest o wiele milej, kiedy się uda. Wszyscy powinniśmy być mu wdzięczni. Prawdopodobnie, jest sportowcem numer jeden na całym świecie, i mamy wielkie szczęście, że reprezentuje właśnie nasz sport.

 Jak ty i Tiger staliście się sobie bliscy?

Jesteśmy dość dobrymi kumplami, ale nie jesteśmy w kontakcie cały czas. Po raz pierwszy spotkaliśmy się grając w Open w Lytham [w 1996], później i jego i moim trenerem był Butch Harmon. Miałem szczęście spędzić z nim trochę czasu i poznać go dość dobrze.

Czy widząc, co robi kręcisz głową z niedowierzaniem?

Wszyscy robimy różne rzeczy trochę inaczej. On jest lepszy od większości z nas w praktycznie wszystkim, co robi. Cieszy mnie każda okazja, żeby zagrać z nim i przeciwko niemu, bo trzeba sprawdzać się z najlepszym graczem świata.


Jaka była największa presja, jaką odczuwałeś na polu golfowym?

Pierwsza pozycja startowa w K Club w Pucharze Rydera [2006]. O oczywistych powodów. To była presja.

To było tylko sześć tygodni po śmierci Heather. Sprawiałeś wrażenie, jakbyś nieźle sobie z tym radził: Najpierw drive dnia, a później zaliczyłeś dołek jednym uderzeniem poniżej par.

[Śmieje się] Tak, sam nie wiem jak mi się to udało, ale się udało. To była największa presja od bardzo dawna.

Czy emocje tej chwili zaskoczyły cię?

Wiedziałem, że to będzie trudne, ale przyjęcie, które otrzymałem było niesamowite.

Jak myślisz, jak odbiera cię publiczność?

Jako kogoś, kto dobrze się bawi. Jako normalnego gościa, który czasami dobrze zagra w golfa. Mam wielkie szczęście dostawać ciepłe przyjęcie wszędzie gdzie się pojawię.

Jakich cech nie lubisz u innych?

Nieumiejętności zobaczenia pełnego obrazu. Czasami człowiek potrzebuje nabrać dystansu i zobaczyć, co tak naprawdę się dzieje. Musiałem tak zrobić z moją grą. Ale gburowatości nienawidzę najbardziej. "Proszę" i „dziękuję” to jedne z najłatwiejszych słów na świecie. Staram się wpoić to moim chłopcom.

Kiedy byłeś dzieckiem, marzyłeś o byciu sławnym i bogatym? O jeżdżeniu szybkimi samochodami i lataniu odrzutowcami?

Ach, oznaki sukcesu. Możliwe. Zawsze byłem hojny, jeśli chodzi o wynagradzanie samego siebie różnymi rzeczami. Zawsze lubiłem samochody, wino i cygara. Teraz bardziej niż kiedykolwiek. Żyjemy tylko raz. Po prostu trzeba się z tego cieszyć. Nie postrzegam siebie jako kogoś sławnego. Jestem po prostu golfistą. Ja po prostu lubię pójść do pubu na Guiness’a. To cały ja.

Ile najwięcej zapłaciłeś za cygaro?

Wolałbym nie mówić [uśmiecha się]. Dużo. Cygara nie są aż takie drogie, ale wino potrafi. Ceny win potrafią być wariackie.

A ty, wariujesz wtedy?

Tak [ciągle uśmiechając się]. Ale nie powiem ile.

Posiadanie prywatnego odrzutowca musi być fajne.

Bardzo ułatwia życie. Mogę wskoczyć na pokład i lecieć do domu do chłopców. Wychodzi na to, że każdego roku oszczędzasz tydzień na siedzenie w domu. To cała masa. Ale to niewielka część posiadania samolotu. Nie biorę go cały czas.

Wracając do Pucharu Ryder’sa. Jak myślisz, co wniósłbyś do drużyny w 2008?

Prawdopodobnie mój sarkazm [uśmiecha się]. Wiesz jak to jest: byłem tam, robiłem to, zrelaksowany, wiedziałbym, czego się spodziewać.

Tiger smsował do Paul’a Azinger’a podczas meczów. Byłeś w kontakcie ze swoimi kumplami?
Tak. Byłem w kontakcie z Lee [Westwood’em] i paroma innymi chłopakami.

Wyglądało to tak jakby Lee za tobą tęsknił.

Ja też żałowałem, że nie ma mnie z nim. Ale jestem pewny, że Nick przemyślał wszystko porządnie i tak musiało być.

Teraz musisz być faworytem na przyszłego kapitana w Europie.

Oby. Jeśli mnie zaproszą, spodobałoby mi się to. Podkreśliłbym wagę sportowej postawy. To gra, a nie kwestia życia i śmierci. Nienawidzę forteli. Moja filozofia jest prosta: graj ostro, staraj się wygrać a potem idź na drinka ze swoim przeciwnikiem. O to chodzi w golfie i w życiu.

Dekonstrukcja Darren’a

Karl Morris, psycholog sportowy Clarke’a

O jego charakterze

„Kiedy Darren się denerwuje to uczucie wzbiera w nim. Nie można przenosić swojego zdenerwowania na grę. Wystarczy porównać Darren’a i Padraig’a Harrington’a. Darren jest bardziej utalentowany, ale Padraig dużo lepiej radzi sobie, kiedy coś idzie nie po jego myśli. Darren, niestety, za bardzo polegał na tym, że to piłeczka kontroluje jego. Kiedy uderza pięknie, czuje się dobrze. Ale kiedy mu się nie uda, ma problemy z kontrolowaniem się."

O jego etyce pracy

„Jest wielkim perfekcjonistą, to sprawia, że pracuje tak ciężko. Ale nie można być perfekcjonistą grając w golfa. Jeden z największych mitów dotyczących Darren’a to ten, że nie pracuje on wystarczająco ciężko. Jego pomysł na dzień wolny to zagranie trzydziestu sześciu dołków. Darren wie jak dobry jest i, bez cienia wątpliwości, jest najbardziej utalentowanym graczem, jakiego kiedykolwiek widziałem."

O jego potencjale

„Jeśli Darren zakończy swoją karierę bez zdobycia Wielkiego Szlema to myślę, że będzie czuł się niespełniony, bo w głębi duszy będzie pewny, że był w stanie to zrobić. Czy zmieni go to w zgorzkniałego starca, tego nie wiem.”

 

tłum. Jakub Osieka

źródło: golf. com

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie