Golfista z poczuciem rytmu

ImageTrevor Immelman wygrał turniej Masters w 2008 r. Wszystko układa się wspaniale. Jednak 4 miesiące wcześniej ten 28-latek leżał w szpitalu w Somerset West w RPA, dwa tygodnie po wygranej w turnieju, zastanawiając się czy guz, który lekarze usunęli właśnie z jego klatki piersiowej jest nowotworowy. Nie był, ale dał mężowi i ojcu dziecka do myślenia. „To nie golf czyni mnie szczęśliwym”.

Dobrze, ale gra dostarczyła odrobinę radości, gdy wygrał po raz pierwszy w Auguście, pomimo uderzenia, przez które, według ekspertów, jest irytująco niekonsekwentny. Dziś ten skupiony, podwójny zwycięzca serii turniejów usłyszał od swojego bohatera z dzieciństwa Gary’ego Playera, że jego zamach jest „być może najlepszy jaki widziałem od czasów Bena Hogana”. Postawa na polu golfowym Trevora przypomina również praktyczne podejście Hogana, choć sam zainteresowany wzdryga się przed takim porównaniem. Właściwie Immelman wzdryga się w ogóle przed całym golfem.

W Lake Nona Golf & Country Club, na swoim rodzinnym polu w Orlando na Florydzie, zapalony perkusista, ujawnia WIELKIE PYTANIA, które pojawiły się w jego głowie po operacji, dlaczego jego zdaniem gracze nie powinni stosować w trakcie turnieju środków wspomagających ich grę i dlaczego nie osiągnie swojej szczytowej formy przed trzydziestką.

Jak zmieniło się twoje życie od wygranej w turnieju Masters?


Więcej ludzi podchodzi do mnie, więcej osób mi gratuluje, prosi o zdjęcia i autografy. Jako osoba nie zamierzam się jednak zmieniać. Golf nie jest dla mnie wszystkim. Jestem starszy, ożeniłem się i mam dziecko, zrozumiałem, że to nie golf napędza mnie każdego dnia.

Co napędza cię najbardziej?

Cieszę się życiem, rodziną i bliskimi przyjaciółmi i związkami. Biorąc wszystko pod uwagę, to są prawdziwe powody do szczęścia. Czym jest wygranie 15 turniejów wielkoszlemowych, jeśli nie ma się związku ze swoją żoną i synem? Wtedy to jest bez znaczenia.

Niektórzy komentatorzy stwierdzili, że wygrałeś turniej Masters, pomimo że nie masz dobrego uderzenia? Czy jesteś przez to wściekły?


Nie zwracam uwagi na to, co mówią komentatorzy. Zwariować można słuchając niektórych rzeczy. Ci ludzie nie wiedzą, przez co przechodzisz na polu golfowym lub ile pracy wkładasz w grę. Nie będę nikogo oszukiwał. Uderzenie nigdy nie było moją najsilniejszą stroną. Jednak nauczyłem się tolerować to i przez ostatnie parę lat czuję się z tym dobrze i teraz wierzę, że może mi się to udać.

Czy był jakiś szczególny moment w Auguście 2008?

Trafienie na 11 dołku, aby uratować par odegrało zasadniczą rolę w zwycięstwie. Ten dołek był chyba najtrudniejszy na całym polu. Wykonałem piękny driver i  ominięcie przy drugim uderzeniu. Krótkie zagranie na fringe, a następnie wykorzystałem 4,5-metrowe strzał, aby uratować par. To wzmocniło moje uderzenie.

Grałeś wtedy w parze z Brandtem Snedekerem w sobotę i niedzielę. Co pomyślałeś o jego emocjonalnej reakcji na koniec (Snedeker wybuchnął płaczem przed fotoreporterami po finałowej partii)?

Myślę, że to było szczere i nieświadome zachowanie. Po prostu pokazał wszystkim, co czuje. Nie sądzę, aby to tak zaplanował. Moim zdaniem to był dla niego tydzień pełen emocji. Naprawdę chciał wygrać i grać dobrze. I prawie mu się to udało. Nie mam o nim gorszego zdania z powodu tego, co zrobił. Podziwiam go. Nie krył swoich uczuć.

Jaki jest sekret Augusty, o którym nigdy się nie mówi?


Po podpisaniu karty i załatwieniu wszystkich formalności jest się zabieranym do Domku Kamerdynera. Oczywiście nikt nie był pewien na 100 procent, w jakim rozmiarze noszę marynarki, a ja także tego nie wiedziałam. Dlatego mieli kilka różnych marynarek dla zwycięzców, aby je przymierzyć i zobaczyć, która najlepiej pasuje.

Co mówisz sceptykom, według których masz świetne jedno uderzenie?

Każdy ma prawo do swojej opinii. Jeśli oni tak uważają, to ich sprawa. Nie mogę zajmować się każdym, kto mnie nie lubi. Nie mam na to czasu i energii. Powiem ci tylko – lepiej jedno niż wcale.

Gary Player, twój bohater, porównał cię do Bena Hogana. To chyba duża presja.

Na pewno mi to pochlebia. Czy uważam, że mam tak czyste uderzenie jak Ben Hogan? Nigdy. Zupełnie inne. Czy próbuję naśladować Bena Hogana? Nie.

Czy uważasz się za klasycznego gracza pokroju Hogana?

Mamy na pewno jakieś podobieństwa. Uważam, że nie pokazuję zbytnio emocji na polu golfowym. Jednak czy uważam, że mam zamach jak Hogan lub wiem tyle o zamachu co Hogan? Nie.

Ale widzisz podobieństwo w osobowości?

Cóż, na polu. Poza polem jestem bardzo spokojny. Na polu muszę być skupiony i nic nie może mnie rozpraszać, abym grał jak najlepiej. Niektóre konie biegną lepiej, gdy mają klapki na oczach.

Czy uwierzyłeś Playerowi, kiedy powiedział, że niektórzy gracze biorą środki dopingujące?

Nie sądzę, żebym posiadał takie same informacje jak on. Nie wierzę, że są gracze, którzy biorą środki wspomagające grę. Nie widzę powodu, dla którego jakiś gracz chciałby to zrobić. Myślę, że atleci, którzy biorą środki dopingujące i ludzkie hormony wzrostu są krótkowzroczni, ponieważ nie wiemy, co te środki zrobią z ich ciałem za 20 lat.

Czy Player dawał ci jakieś rady, jak na zawsze zdobyć zieloną marynarkę?

Nie! Nie dawał. Ale patrząc na to, żyjąc w Ameryce, chyba tego nie potrzebuję. On mieszkał wtedy w Republice Południowej Afryki, więc tam ją zabrał. A ja będę się trzymał zasad.

Usunięto ci łagodnego guza pod koniec 2007 r., który według lekarzy mógł być nowotworowy. Jak ta groźba zmieniła twój punkt widzenia?

 Tydzień po wygranej w turnieju leżałem w szpitalu martwiąc się usunięciem tego guza. To było dla mnie ważne ostrzeżenie, abym zrozumiał, że wszystko szybko się zmienia. Początkowo byłem przygnębiony, ponieważ zacząłem zadawać sobie ważne pytania, takie jak: „Czy jesteś szczęśliwy? Czy jesteś zadowolony ze swojego życia? Czy jesteś zadowolony z siebie? Czy jesteś zadowolony ze wszystkiego, co robisz?”

Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że to koniec twojej kariery?

Muszę przyznać, że nigdy nie dopuściłem do siebie takich myśli. To wydarzyło się tak szybko, że nie miałem na to czasu.

Czy uważasz, że jesteś obecnie najlepszym graczem z RPA w tej serii turniejów?

Nie zamierzam odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście Ernie i Relief grają od dawna. Mają na koncie wiele zwycięstw. Ernie wygrał w tym roku. Rory od kilku lat gra naprawdę bardzo dobrze. Jest też zawsze Tim Clark. Tak więc jest nas kilku. Do was należy decyzja, nie do mnie.

Els w zasadzie oskarżył cię o oszustwo kilka lat temu, o używanie długiego „popychacza”, ale już go nie stosujesz, prawda?


To był putter typu „belly” i używałem go przez dwa miesiące. Próbowałem nabrać umiejętności i udało mi się wygrać mój drugi turniej, Deutsche Bank TPC of Europe. Zawsze byliśmy przyjaciółmi. To co przedstawił prasie to jego odczucie, że oszukiwałem. To jego opinia, której ja nie mogę zmienić. Trochę się rozczarowałem jego uczuciami po mojej wygranej w najważniejszym turnieju życia, jak wtedy o tym myślałem, zwłaszcza, że inni gracze wygrywali turnieje długimi popychaczami i nikt nic nigdy nie powiedział. Przez pewien czas ten temat był delikatny.

Niektórzy amerykańscy zawodowcy narzekali, że otrzymałeś kartę turnieju PGA tylko dlatego, że byłeś w drużynie Presidents Cup. Czy zdenerwowało cię to?


Szczerze mówiąc to był dobry moment na rozpoczęcie dyskusji, więc wyjaśnijmy to: zarobiłem wystarczająco pieniędzy w 2005 r., aby samemu zdobyć kartę turnieju na 12 konkursów. Nie sądzę, aby gracze zrozumieli, że [konkursy World Golf Championship] zostały dodane. Jeśli nie jesteś członkiem i nie jesteś w stanie zagrać 15 turniejów, ale jesteś wyżej niż na 125 miejscu listy najlepiej zarabiających wliczając te konkursy WGC, stajesz się członkiem lub masz prawo stać się nim. Nie podobało mi się to, że oni myśleli, że dostałem się na turniej, ponieważ wybrano mnie do Presidents Cup. Zapracowałem na miejsce na turnieju. Denerwowało mnie to, że ludzie uważali, że dostałem darmową przepustkę.   

Jesteś perkusistą i gitarzystą. Dobrym?


Jestem lepszym perkusistą niż gitarzystą. Gitary nadal się uczę. Perkusja natomiast jest jakby rodzinna. Mój tata grał w zespole, mój brat też i dwóch braci mojej mamy.

Czy właśnie to robiłbyś, gdybyś nie był golfistą?

Na pewno. Miałem szczęście, ponieważ jakieś cztery lata temu grałem z Tico Torresem, perkusistą Bon Jovi. Zaprzyjaźniliśmy się dzięki tym samym pasjom do golfa i gry na perkusji. Mam osobny pokój muzyczny w swoim domu z różnymi pamiątkami, gitarami podpisanymi przez różne zespoły, zdjęciami, które mnie inspirują. To spora część mojego życia.

Jakie jest twoje wyrównanie w grze na perkusji?


Prawdopodobnie takie, jak dla Tico w golfie – 10 lub 12.

Jak poznałeś swoją żonę Carmenitę?


Miałem 14 lat, ona 15 i zaczęliśmy się spotykać wkrótce potem. Zaczęła podróżować ze mną w latach 2000-2001., a pobraliśmy się około czterech lat temu. Wychowała się w sąsiednim miasteczku.

Gdyby ktoś ci powiedział, że nie możesz jej widzieć przez rok, albo nie możesz grać w golfa do końca życia, co byś wybrał?


Pozbyłbym się golfa. Jak już powiedziałem, dojrzałem, ożeniłem się i mam syna, a przez tą całą groźbę guza zrozumiałem, że to nie golf czyni mnie szczęśliwym. Wytłumaczę to w inny sposób -  golf daje mi szczęście, ponieważ kocham tę grę i uwielbiam w nią grać. Kiedy więc gram, jestem szczęśliwy. Jeśli natomiast chodzi o osiągnięcia w golfie – mam ważniejsze sprawy niż zamartwianie się wynikiem turnieju.

Co teraz czytasz?

Czytam niesamowitą książkę „Chasing Daylight” („W pogoni za światłem dnia”) o dyrektorze, który generalnie zaczyna odczuwać pewne bóle, a kiedy idzie do lekarza, dowiaduje się, że pozostało mu tylko 90 dni życia. Postrzega to jako szczęście, bo wie ile czasu mu zostało i mmoże go w pełni wykorzystać.

Brzmi jak moment, kiedy ty dowiedziałeś się o guzie.


Być może, ale nie tak dramatycznie. Oczywiście musieli go usunąć i zbadać, czy jest nowotworowy. W przypadku tego gościa wiedzieli od początku, że to jego koniec. Jest jednak podobieństwo, jeśli chodzi o zmianę perspektyw.

Jakie teraz masz cele po wygranej w turnieju wielkoszlemowym?


Od dziecka chciałem wygrać turniej wielkoszlemowy. My, golfiści jesteśmy oceniani na tej podstawie. Tak więc na koniec kariery, tak właśnie będą nas pamiętać. Oczywiście, jestem zachwycony zdobyciem tego trofeum, ponieważ wstydem byłaby kariera bez wgrania chociaż jednej takiej imprezy. Wiele krwi, potu i łez poszłaby na marne. Ja skupiam się głównie na turniejach wielkoszlemowych i na tym, aby po prostu grać najlepiej jak potrafię w tych ważnych konkursach. Nadal jednak uważam, że nie osiągnę szczytu swojej formy przed trzydziestką.

 

tłum. Karina Dryzner

źródło: golf.com

Author Profile: Ewelina Murzicz

This author has published 655 articles so far. More info about the author is coming soon.
Laureat
Golf Fee Card
Logowanie